
Grupy zajmujące się prawami człowieka donoszą, że około 1000 chrześcijańskich i hinduskich dziewcząt jest co roku uprowadzanych w Pakistanie, aby poddawać je gwałtom, przymusowej konwersji i przymusowym małżeństwom z muzułmańskimi mężczyznami. Jeden ze zwolenników wolności religijnej twierdzi jednak, że rzeczywista liczba porwań jest dwukrotnie większa niż wcześniej zgłaszali inni obserwatorzy. Shahid Mobeen, profesor filozofii na Papieskim Uniwersytecie w Rzymie, twierdzi, że każdego roku w Pakistanie dochodzi do około 2000 przymusowych nawróceń i małżeństw. Mobeen, który wypowiadał się w tej sprawie na zeszłotygodniowym Międzynarodowym Szczycie Wolności Religijnej w Waszyngtonie, twierdzi, że zbiorowe obserwacje wolontariuszy, zakonnic i prawników świadczą o tym znacznie wyższym oszacowaniu.
Chociaż nie zawsze tak jest, Mobeen wyjaśnia, że sprawcami tych przestępstw przeciwko kobietom są zazwyczaj przyjaciele rodziny. Kobiety, które atakują, często również wcale nie są kobietami, a jedynie młodymi dziewczętami w wieku od 10 do 14 lat. Nawet pomimo alarmującej dotkliwości tych przestępstw, pakistańska społeczność chrześcijańska ma niewielki wpływ w kraju na dochodzenie sprawiedliwości wobec winnych. Chrześcijanie stanowią jedynie 2% populacji kraju, a ich rząd nie jest silnym obrońcą praw mniejszości. Departament Stanu USA określił Pakistan jako „kraj szczególnej troski” częściowo z tego powodu.
Aby wpłynąć na władze Pakistanu, aby zmieniły kurs, konieczne jest wytrwałe poparcie. Jednym z przykładów wpływu takiego poparcia może być przypadek 15-letniej dziewczyny, która została uratowana przed porywaczami pod koniec maja. Śledczy nie wykazali żadnej inicjatywy, aby odzyskać ją od porywaczy, ale kiedy protestujący i zwolennicy zorganizowani przez Narodowy Sojusz Mniejszości Pakistanu (NMAP) wywierali presję na władze, w końcu podjęli działania i zwrócili dziewczynę jej rodzinie. Niestety, wiele więcej porwanych dziewczynek pozostaje w niewoli, na przykład 16-letnia chrześcijanka porwana w kwietniu tego roku.
źródło: International Christian Concern
Sudan Południowy przeżywa „najgorszy kryzys głodowy w historii”
Aktualizacja prognozy bezpieczeństwa żywnościowego

3 na 4 gospodarstwa domowe są obecnie w kryzysie a co gorsza mało prawdopodobne, aby otrzymały pomoc żywnościową z powodu ograniczonych funduszy i rosnących kosztów żywności!
Jak wygląda dzień bez chleba?
Najmłodszy kraj na świecie, Sudan Południowy, stoi w obliczu największego kryzysu głodowego w swojej historii, z 7,2 milionami ludzi , w tym milionami dzieci, na krawędzi skrajnego ubóstwa!
Korzystają z wody po powodzi w której topiły się zwierzęta, której używają do wody higieny co owocuje chorobami takimi jak malaria, czy dur brzuszny.
Justin Forsyth z UNICEF mówi BBC, że że wiele dzieci w tych państwach jest zmuszonych jeść liście i korzenie, choć na świecie wystarczyłoby żywności, by je wykarmić.
„Te sytuacje są wywołane działaniami człowieka. To głównie konflikty i wojny, tak jest w Sudanie Południowym.
Miejsca, w których dzieci umierają są odcięte od dostaw żywności w wyniku walk” – powiedział Justin Forsyth. W ogarniętej walkami Somalii dodatkowym czynnikiem, zwiększającym głód, jest susza.
Według ONZ głoduje tam sto tysięcy ludzi, a liczba niedożywionych sięga prawie pięciu milionów.
Fala niszczyła wszystko na swojej drodze, zmuszając ludzi do ucieczki, zatapiając pola i zabijając zwierzęta gospodarskie. Stojąca woda przez wiele miesięcy uniemożliwiała produkowanie żywności i pogłębiała głód.

Niestety nie mają dostępu do innej wody – zwrócił uwagę Dyrektor Polskiej Sekcji Papieskiego Stowarzyszenia ‘Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. Waldemar Cisło. Zdaniem duchownego najcenniejszą rzeczą którą możemy ofiarować mieszkańcom Sudanu to modlitwa i wsparcie materialne.
– Wszędzie mamy swoje struktury więc jest nam najłatwiej dotrzeć z pomocą. Pomagamy na miejscu poprzez księży, parafie, zaufanych ludzi tak, że ta pomoc dociera do najbardziej potrzebujących – zapewnił ks. Cisło.
Problemy z dostępem do żywności w Sudanie Południowym trwają od czasu uzyskania niepodległości w 2011 r., ale nigdy wcześnie nie były tak ciężkie. Toczący się od 2013 r. konflikt zbrojny doprowadził do śmierci setek tysięcy osób, a 4 miliony musiały uciekać, porzucając swoje domy i uprawy. Jednak zeszły rok był wyjątkowo dramatyczny, bo przez zmiany klimatu kraj spustoszyły niszczycielskie powodzie o niespotykanej wcześniej skali. Szacuje się, że przez żywioł ucierpiał ponad milion osób.
Masowe bezrobocie, przerwane łańcuchy dostaw, problemy z dostępnością żywności na rynku i wzrost jej cen sprawiły, że dla wielu osób zdobycie czegokolwiek do jedzenia stało się wręcz niemożliwe.
Prawie półtora miliona dzieci w czterech afrykańskich krajach jest zagrożonych głodem. Ludzie walczą o przetrwanie
Ostry głód różni się od niedożywienia (zwanego też umiarkowanym brakiem bezpieczeństwa żywnościowego), który występuje wtedy, gdy dana osoba nie jest w stanie spożywać wystarczającej ilości jedzenia, by utrzymać normalny tryb życia. Próg takiego niedożywienia przyjmowany m.in. przez WFP to mniej niż 1800 kcal dziennie, jednak może oznaczać także niedobory białka lub niezbędnych witamin i minerałów.
Przypominamy o obywatelach i obywatelkach tego kraju, zwłaszcza tych najmłodszych, apelując o konkretną dla nich pomoc.
