In 2008, the Baha’i International Community published the names of 221 Iranian Baha’is who had been murdered or executed since the Islamic Revolution. The youngest on this list was Payman Sobhani Ezabadi, who was only 15.https://t.co/IcbLO8k49m #persecutingreligiousminorities
— IranWire (@IranWireEnglish) June 1, 2022
W 2008 roku Baha’i International Community opublikowała nazwiska 221 irańskich bahaitów, którzy zostali zamordowani lub straceni w ciągu trzech dekad od rewolucji islamskiej. Najmłodszy na tej liście był Payman Sobhani Ezabadi, mieszkaniec Sarawany w południowo-zachodniej prowincji Sistan i Beludżystan, który miał wtedy zaledwie 15 lat. Opierając się na pisemnych wspomnieniach ojca, o których opowiadała jego siostra, Iran Wire po raz pierwszy publikuje swoją historię.
***
Rodzina Sobhani pochodziła z Yazd w środkowym Iranie. Kiedy Rouholamin Sobhani Ezabadi, ojciec Paymana, miał 13 lat, jego rodzina przeniosła się do Zahedan, stolicy prowincji Sistan i Beludżystan. Następnie przenieśli się do małego miasteczka Suran, w którym w tamtym czasie brakowało podstawowych udogodnień, w tym elektryczności, czystej wody wodociągowej i standardowej opieki zdrowotnej. Ale Rouholamin otworzył tam mały sklep z tkaninami. Był to pierwszy i jedyny sklep z tkaninami w Suranie, więc bardzo szybko on i jego młody właściciel odnieśli wielki sukces.
Rouholamin poślubiła Tahereh Biazar, Baha’i z Yazd, która wkrótce dołączyła do męża w jego przybranym mieście. Mieli tam troje dzieci, zanim urodził się Payman, 13 marca 1971 roku.
W tym czasie w Suranie mieszkało tylko dziewięciu bahaitów. Ale miasto było małe i wszyscy wiedzieli, kim są. Początkowo rodzina Sobhani mogła żyć w pokoju. Stopniowo jednak sukces Rouholamina jako bahaickiego biznesmena unieszczęśliwił kilku muzułmańskich fanatyków w mieście. Poprzez groźby i nękanie próbowali zmusić rodzinę Sobhani do odejścia.
Sklep Rouholamina był wielokrotnie obrabowywany przez złodziei, których nigdy nie zidentyfikowano, nie mówiąc już o zatrzymaniu. Pewnej nocy uzbrojony osobnik podszedł do ich drzwi i zagroził, że ich zabije. To przekonało Rouholamina do zabrania rodziny i opuszczenia Suran. Biznes miał się dobrze, ale nic nie mogli zrobić. W ciągu kilku dni przenieśli się do Saravan.
Życie w Sarawanie
Rouholamin otworzył sklep pasmanteryjny w Sarawanie, kontynuację jego wcześniejszego handlu. Ale po zwycięstwie rewolucji islamskiej w 1979 r. nękanie bahaitów z błogosławieństwem państwa weszło w nową fazę i rozprzestrzeniło się również na Sarawan. Do tej pory wszelkie problemy, z jakimi borykała się rodzina, rozwiązywały się po rozmowie z policją. Ale teraz fanatycy mieli wsparcie policji. Wszystkie środki odstraszające zniknęły.
Rodzice Paymana byli wielokrotnie wzywani na przesłuchania i aresztowani przez miejscowych funkcjonariuszy. Pewnego razu młodszy brat Paymana doznał poparzeń wrzątkiem. W każdym razie policja aresztowała jego matkę, trzymając ją z dala od rannego noworodka, podczas gdy Rouholamin został przeniesiony do stolicy prowincji Zahedan i tam przetrzymywany przez kilka tygodni.
Wybór
W Sarawanie Rouholamin zyskał reputację uczciwego biznesmena, który sprzedawał swoje towary po rozsądnych cenach. Miał wielu klientów w mieście i okolicach. 18 kwietnia 1986 roku otrzymał zamówienie na ilość wełny dywanowej. On i klient uzgodnili, że Sobhani dostarczy towar pod adres klienta do popołudnia.
Tego samego dnia, gdy Rouholamin ładował swój samochód, Payman wrócił do domu ze szkoły. Kiedy zobaczył, że jego ojciec pracuje, zaproponował mu pomoc i towarzyszenie mu w drodze do celu. Ojciec i syn wsiedli do swojej niebieskiej toyoty i pojechali pod wskazany przez klienta adres.
Ale kiedy dotarli do celu i zatrzymali samochód, natychmiast natknęli się na dwóch uzbrojonych mężczyzn, którzy wsiedli z nimi do samochodu. Zawiązali oczy ojcu i synowi, wzięli kluczyki od Rouholamina i włączyli zapłon. Kiedy samochód znów zaczął się ruszać, ojciec Paymana zapytał ich: „Gdzie nas zabieracie?”
„Zabieramy cię do Pakistanu, do twojego starszego syna Parviza Sobhaniego” – powiedzieli.
Przez większość lat 80. Bahaici mieli zakaz opuszczania Iranu i nie mogli otrzymać paszportów. Nawet młodym bahaitom, którzy służyli na frontach wojny iracko-irańskiej, odmówiono im dokumentów ani prawa wstępu na uniwersytet. W rezultacie wielu młodych Bahaistów, którzy chcieli mieć wyższe wykształcenie, przemyciło się do Pakistanu i czekało, aż Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców przewiezie ich do innego kraju, co może zająć lata. Parviz Sobhani był jednym z tych, którzy wtedy czekali.
Po kilku godzinach samochód się zatrzymał. Uzbrojeni mężczyźni wyprowadzili jeńców z samochodu i zdjęli przepaski. Obaj zdali sobie sprawę, że stoją w nieznanym terenie na zboczu góry. „Mam pytanie”, powiedział do niego jeden z mężczyzn, „ale nie sądzę, żebyś na nie odpowiedział”.
– Popełniłeś błąd, aresztując nas – odparł Rouholamin. „Jesteśmy Baha’is i przenieśliśmy się do Saravan kilka lat temu. Nikogo nie skrzywdziliśmy”.
„Właśnie odpowiedziałeś na nasze pytanie!” Mężczyzna powiedział. „Naszą misją było zabicie cię po tym, jak przyznałeś się do bycia bahaitem”.
Rouholamin błagał ich, aby oszczędzili jego syna i zabili tylko jego.
„Nie możemy go puścić, bo ci towarzyszył” – odpowiedział jeden z mężczyzn. Następnie powiedział im: „Możemy cię zabić na jeden z trzech sposobów. Pierwszym jest włożenie głowy pod koło samochodu. Drugim jest poderżnięcie gardła. Ostatnim jest zrzucenie cię ze zbocza góry”.
Rouholamin poprosił ich, żeby go zastrzelili. Ale odmówili, więc wybrał trzecią opcję. Mężczyźni związali mu mocno ręce i stopy i zrzucili go z góry.
„W tym momencie”, pisze Rouholamin w swoich pamiętnikach, „zapomniałem pożegnać się z moim synem”.
Poszukiwanie
Tego wieczoru matka Paymana, która do tej pory bardzo martwiła się o swojego męża i syna, poszła na policję. Wszyscy Bahaici w mieście zaczęli przeszukiwać górskie drogi wokół Saravan. Po 18 godzinach kierowca ciężarówki, który polował w pobliskiej dolinie, znalazł nieprzytomnego Rouholami, którego natychmiast rozpoznał jako miejscowego biznesmena. Stopniowo Rouholamin odzyskał przytomność i poprosił o wodę. Po kilku wypiciu znowu zemdlał.
Rouholamin został najpierw przewieziony do najbliższego szpitala. Ale jego obrażenia były tak poważne, że musiał zostać przeniesiony do Teheranu, gdzie przebywał przez dwa miesiące.
Po kilku dniach od znalezienia, ciało Paymana ze związanymi rękami i nogami znaleziono po drugiej stronie tej samej góry; strona uczęszczana przez drapieżniki. Ciało Paymana zostało tak mocno okaleczone, że miejscowi nie pozwolili, aby jego matka, która była wówczas w ciąży, mogła po raz ostatni objąć syna. Osoba, która umyła ciało Paymana i okryła go, cierpiała na zaburzenia psychiczne przez wiele miesięcy później.
Payman Sobhani Ezabadi miał zaledwie 15 lat, kiedy został zamordowany z powodu wiary własnej i jego rodziny. Został pochowany zgodnie z tradycją Baha’i. W tym czasie Bahaici w Sarawanie nie mieli własnego cmentarza, ale matce Paymana udało się zabezpieczyć kawałek ziemi do użytku społeczności. Payman był tam pierwszym pochowanym.
Nie jest jasne, kiedy zmarł Payman. Data jego śmierci to 28 kwietnia 1986 r., dzień, w którym został odnaleziony i przywieziony do domu.
Dogrywka
Rouholamin Sobhani widział morderców swojego syna na własne oczy i mógł z łatwością opisać ich policji. Ale policja nigdy ich nie namierzyła. W następnych latach był wielokrotnie wzywany na posterunek policji i proszony o zgodę na zamknięcie sprawy, ponieważ zabójców jego syna nie znaleziono. W końcu, po 15 latach bezowocnych wysiłków, zgodził się to zrobić.
źródło: Iran Wire
Sudan Południowy: śmierć głodowa na porządku dziennym
Aktualizacja prognozy bezpieczeństwa żywnościowego

3 na 4 gospodarstwa domowe są obecnie w kryzysie a co gorsza mało prawdopodobne, aby otrzymały pomoc żywnościową z powodu ograniczonych funduszy i rosnących kosztów żywności!
Najmłodszy kraj na świecie, Sudan Południowy, stoi w obliczu największego kryzysu głodowego w swojej historii, z 7,2 milionami ludzi , w tym milionami dzieci, na krawędzi skrajnego ubóstwa!
Korzystają z wody po powodzi w której topiły się zwierzęta, której używają do wody higieny co owocuje chorobami takimi jak malaria, czy dur brzuszny.
Justin Forsyth z UNICEF mówi BBC, że że wiele dzieci w tych państwach jest zmuszonych jeść liście i korzenie, choć na świecie wystarczyłoby żywności, by je wykarmić.
„Te sytuacje są wywołane działaniami człowieka. To głównie konflikty i wojny, tak jest w Sudanie Południowym.
Miejsca, w których dzieci umierają są odcięte od dostaw żywności w wyniku walk” – powiedział Justin Forsyth. W ogarniętej walkami Somalii dodatkowym czynnikiem, zwiększającym głód, jest susza.
Według ONZ głoduje tam sto tysięcy ludzi, a liczba niedożywionych sięga prawie pięciu milionów.
Fala niszczyła wszystko na swojej drodze, zmuszając ludzi do ucieczki, zatapiając pola i zabijając zwierzęta gospodarskie. Stojąca woda przez wiele miesięcy uniemożliwiała produkowanie żywności i pogłębiała głód.
Niestety nie mają dostępu do innej wody – zwrócił uwagę Dyrektor Polskiej Sekcji Papieskiego Stowarzyszenia ‘Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. Waldemar Cisło. Zdaniem duchownego najcenniejszą rzeczą którą możemy ofiarować mieszkańcom Sudanu to modlitwa i wsparcie materialne.
– Wszędzie mamy swoje struktury więc jest nam najłatwiej dotrzeć z pomocą. Pomagamy na miejscu poprzez księży, parafie, zaufanych ludzi tak, że ta pomoc dociera do najbardziej potrzebujących – zapewnił ks. Cisło.
Problemy z dostępem do żywności w Sudanie Południowym trwają od czasu uzyskania niepodległości w 2011 r., ale nigdy wcześnie nie były tak ciężkie. Toczący się od 2013 r. konflikt zbrojny doprowadził do śmierci setek tysięcy osób, a 4 miliony musiały uciekać, porzucając swoje domy i uprawy. Jednak zeszły rok był wyjątkowo dramatyczny, bo przez zmiany klimatu kraj spustoszyły niszczycielskie powodzie o niespotykanej wcześniej skali. Szacuje się, że przez żywioł ucierpiał ponad milion osób.
Masowe bezrobocie, przerwane łańcuchy dostaw, problemy z dostępnością żywności na rynku i wzrost jej cen sprawiły, że dla wielu osób zdobycie czegokolwiek do jedzenia stało się wręcz niemożliwe.

Prawie półtora miliona dzieci w czterech afrykańskich krajach jest zagrożonych głodem. Ludzie walczą o przetrwanie
Ostry głód różni się od niedożywienia (zwanego też umiarkowanym brakiem bezpieczeństwa żywnościowego), który występuje wtedy, gdy dana osoba nie jest w stanie spożywać wystarczającej ilości jedzenia, by utrzymać normalny tryb życia. Próg takiego niedożywienia przyjmowany m.in. przez WFP to mniej niż 1800 kcal dziennie, jednak może oznaczać także niedobory białka lub niezbędnych witamin i minerałów.
Przypominamy o obywatelach i obywatelkach tego kraju, zwłaszcza tych najmłodszych, apelując o konkretną dla nich pomoc.
