Nowe australijskie badania ujawniły, że Chiny zwerbowały chirurgów do wykonywania egzekucji więźniów przez wycięcie ich serc. Badanie Australijskiego Uniwersytetu Narodowego, które przeanalizowało tysiące dokumentów medycznych z komunistycznego narodu, ujawniło szokujące tajemnice dotyczące tajnego handlu organami w Chinach.
Badanie, opublikowane w American Journal of Transplantation, wykazało, że potwierdzone przyczyny zgonu nie pokrywały się z procedurami medycznymi wymienionymi w 56 szpitalach w całym kraju.
Zamiast tego, serca więźniów pobrano z ich piersi, zanim zmarł mózg, aby przekazać je biorcom przeszczepu.
Zaniepokojeni obrońcy praw człowieka stwierdzili, że coraz więcej dowodów „opowiada straszliwą historię o morderstwach i okaleczeniu w Chinach”, a historie wypływające z Komunistycznej Partii Chin są „niemal zbyt straszne, by w nie uwierzyć”.
Autorzy badania – badacz z ANU Matthew Robertson i izraelski chirurg przeszczepu serca Jacob Lavee – powiedzieli, że ich praca jest pierwszym kompleksowym badaniem, które „ilustruje aktywną rolę, jaką w tym procesie odgrywali chińscy lekarze transplantolodzy”. Naukowcy powiedzieli, że ich odkrycia pokazują, jak wydaje się, że proces egzekucji przeszedł z plutonu egzekucyjnego na polu do sali operacyjnej.
„Odkryliśmy, że lekarze stali się katami w imieniu państwa, a metodą egzekucji było usunięcie serca” – powiedział Robertson.
„Te operacje są bardzo opłacalne dla lekarzy i szpitali, które się nimi zajmują”.
Robertson powiedział, że usunięcie serca jest tym, co zabiło więźniów. Operacjom poddano więźniów skazanych na śmierć, a także więźniów sumienia – ludzi uwięzionych za to, kim są lub w co wierzą. Autorzy raportu stwierdzili, że chińskie oficjalne dane stwierdzają, że więźniowie mieli śmierć mózgu przed operacją, ale to było niemożliwe.
Głównym kryterium określania zgonu mózgu jest to, czy pacjent może oddychać bez respiratora, ale w przypadkach transplantacji zgonu dokonywano przed dokonaniem oceny zdolności oddychania więźnia za pomocą aparatu. W innych przypadkach robiono to za pomocą maski na twarz, a nie intubacji, co zdaniem naukowców stanowiło wyraźne naruszenie przepisów dotyczących przeszczepów narządów.
„To był jeden z najsilniejszych dowodów nieprzestrzegania zasady martwego dawcy, ponieważ wentylacja przez intubację jest kluczowym krokiem w diagnozowaniu śmierci mózgu” – powiedział dr Lavee.
„Istniało kilka innych problematycznych cech tych opisów przypadków klinicznych. Na przykład dawcy nie mieli założonych linii dożylnych aż do momentu przed operacją, a kilka prac odnosiło się do ostrej śmierci mózgu.
„Te dowody sugerują, że narządy dawców zostały pobrane, zanim można było u nich właściwie zdiagnozować śmierć mózgu”.
W badaniu przeanalizowano 124 770 artykułów medycznych z oficjalnych chińskich baz danych w latach 1980-2020.
Czytaj dalej: Daily Mail
Sudan Południowy: śmierć głodowa na porządku dziennym
Aktualizacja prognozy bezpieczeństwa żywnościowego

3 na 4 gospodarstwa domowe są obecnie w kryzysie a co gorsza mało prawdopodobne, aby otrzymały pomoc żywnościową z powodu ograniczonych funduszy i rosnących kosztów żywności!
Najmłodszy kraj na świecie, Sudan Południowy, stoi w obliczu największego kryzysu głodowego w swojej historii, z 7,2 milionami ludzi , w tym milionami dzieci, na krawędzi skrajnego ubóstwa!
Korzystają z wody po powodzi w której topiły się zwierzęta, której używają do wody higieny co owocuje chorobami takimi jak malaria, czy dur brzuszny.
Justin Forsyth z UNICEF mówi BBC, że że wiele dzieci w tych państwach jest zmuszonych jeść liście i korzenie, choć na świecie wystarczyłoby żywności, by je wykarmić.
„Te sytuacje są wywołane działaniami człowieka. To głównie konflikty i wojny, tak jest w Sudanie Południowym.
Miejsca, w których dzieci umierają są odcięte od dostaw żywności w wyniku walk” – powiedział Justin Forsyth. W ogarniętej walkami Somalii dodatkowym czynnikiem, zwiększającym głód, jest susza.
Według ONZ głoduje tam sto tysięcy ludzi, a liczba niedożywionych sięga prawie pięciu milionów.
Fala niszczyła wszystko na swojej drodze, zmuszając ludzi do ucieczki, zatapiając pola i zabijając zwierzęta gospodarskie. Stojąca woda przez wiele miesięcy uniemożliwiała produkowanie żywności i pogłębiała głód.
Niestety nie mają dostępu do innej wody – zwrócił uwagę Dyrektor Polskiej Sekcji Papieskiego Stowarzyszenia ‘Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. Waldemar Cisło. Zdaniem duchownego najcenniejszą rzeczą którą możemy ofiarować mieszkańcom Sudanu to modlitwa i wsparcie materialne.
– Wszędzie mamy swoje struktury więc jest nam najłatwiej dotrzeć z pomocą. Pomagamy na miejscu poprzez księży, parafie, zaufanych ludzi tak, że ta pomoc dociera do najbardziej potrzebujących – zapewnił ks. Cisło.
Problemy z dostępem do żywności w Sudanie Południowym trwają od czasu uzyskania niepodległości w 2011 r., ale nigdy wcześnie nie były tak ciężkie. Toczący się od 2013 r. konflikt zbrojny doprowadził do śmierci setek tysięcy osób, a 4 miliony musiały uciekać, porzucając swoje domy i uprawy. Jednak zeszły rok był wyjątkowo dramatyczny, bo przez zmiany klimatu kraj spustoszyły niszczycielskie powodzie o niespotykanej wcześniej skali. Szacuje się, że przez żywioł ucierpiał ponad milion osób.
Masowe bezrobocie, przerwane łańcuchy dostaw, problemy z dostępnością żywności na rynku i wzrost jej cen sprawiły, że dla wielu osób zdobycie czegokolwiek do jedzenia stało się wręcz niemożliwe.

Prawie półtora miliona dzieci w czterech afrykańskich krajach jest zagrożonych głodem. Ludzie walczą o przetrwanie
Ostry głód różni się od niedożywienia (zwanego też umiarkowanym brakiem bezpieczeństwa żywnościowego), który występuje wtedy, gdy dana osoba nie jest w stanie spożywać wystarczającej ilości jedzenia, by utrzymać normalny tryb życia. Próg takiego niedożywienia przyjmowany m.in. przez WFP to mniej niż 1800 kcal dziennie, jednak może oznaczać także niedobory białka lub niezbędnych witamin i minerałów.

Przypominamy o obywatelach i obywatelkach tego kraju, zwłaszcza tych najmłodszych, apelując o konkretną dla nich pomoc.